Niedzielny poranek przywitał nas burzowo więc jak tylko się rozjaśniło, wskoczyłem na rower aby skorzystać z okazji. Pierwsze kilometry jeszcze w delikatnym deszczu i niestety pod wiatr, który czasami dawał się we znaki. Szczególnie na nie osłoniętej prostej pomiędzy Ocicami a Nowogrodźcem. Na horyzoncie jeszcze chmury deszczowe. Rzeka Kwisa. A to już prosta za Osieczowem w kierunku na Bolesławiec. Tu wiatr wiał już w plecy, ale w terenie leśnym nie był już tak bardzo odczuwalny... ...i cała trasa, GPS zaskoczył dopiero po 3 km, pewnie przez pochmurne niebo. Końcówka trasy znów pod wiatr i w delikatnym deszczu. Teren lekko zalesiony więc nie było tak źle, jedynie pomiędzy Wartowicami a Starymi Jaroszowicami otwarta przestrzeń i znów trzeba było się lekko napocić.
Niedzielne przedpołudnie, pogoda słoneczna, lekki zachodni wiatr, pora wypróbować nowe szosowe opony. Początek trasy lekko pod wiatr, ale już widać, że średnia prędkość roweru się zwiększyła. Gdzieś w okolicach Ocic... ...i Rakowice Małe... ...cała trasa. Wymiana opon na szosowe poprawiła średnią prędkość roweru o jakieś 3-4 km/h. Niestety szutry raczej odpadają. Na szczęście w garażu leży zapasowy komplet kół z szerszymi oponami w razie "W". Przed wyjazdem zapomniałem zmienić ustawienia licznika dla nowych opon i mnie oszukał. Na liczniku rowerowym miałem przejechane 52 km a według GPS 49,25. Do pięćdziesiątki zabrakło 0,75 km. Następnym razem nadrobimy.
Krótki telefon, szybkie decyzje i przedpołudniową trasę jadę z Nahtah. Po drodze gadu, gadu i nie wiadomo kiedy minęła spora część drogi. Tempo w miarę szybkie, teren miejscami pagórkowaty, więc przy wytrawnym bikerze musiałem się trochę napocić. Trasa w większości przez spokojne okolice w towarzystwie i nie wiadomo kiedy stuknęło ponad 60 km.
Tym razem zabrakło długiej nasadki 8mm, więc wybrałem się do Brico. Droga przed Nowymi Jaroszowicami jeszcze rozkopana, dlatego w drodze powrotnej musiałem odbić na Kraszowice. Widok przed Kraszowicami.
Urlop, urlopem ale pojeżdzić trzeba, dlatego zaraz po powrocie wskoczyłem na rower aby nie wypaść z formy. Tym razem małe kółko w koło komina na rozgrzewkę. Bóbr w Kraszowicach, fotka z mostu za zaporą. Gdzieś pomiędzy Kraszowicami a Nowymi Jaroszowicami. Pogoda bezwietrzna, więc na prostej osiągałem "zawrotne" prędkości.