Krótki wyjazd z rodziną na zakończenie wakacji nad morze i typowo relaksacyjna wycieczka. Do przetestowania takowy sprzęt. Czwarty rower nie zmieścił się w kadr ale dokładnie taki sam jak niebieskie.: Do południa na stronę niemiecką do Albeck a po drodze m.in.: Granica Państwa, na zdjęciu powyżej w tle. Molo Albeck... ... ...i wiele innych atrakcji widokowych... ... oraz cała trasa.
Pogoda do południa w miarę łaskawa, więc wypadało to wykorzystać, póki nie nadciągnęły kolejne deszczowe chmury. Trasa tym razem w kierunku południowym. Gdzieś za Ustroniem widok na Grodziec... ...pomiędzy Bielanką a Sobotą... ...Bóbr za Sobotą... ...Lwóweckie Skały i trasa rowerowa po lewej... ... oraz cała trasa. Za Lwówkiem droga rozkopana i przejazd autami tylko w jednym kierunku od Lwówka do Statoil w Rakowicach. W przeciwną stronę zakaz, ale pomimo tego i tak nie brakowało aut, które zamiast korzystać z oficjalnie wyznaczonego objazdu, wolały tłuc się po wąskich szutrowych dróżkach za Statoilem aby objechać zamknięty odcinek.
Po obiedzie wyjazd z żoną. Na początek do Żeliszowa, gdzie dołączyliśmy do Nahtah i innych bikerów i dalej w kierunku Starych Jaroszowic ,Wartowic, Łaziska i Warta. Z Warty już znów we dwójkę w drogę powrotną w lekkim deszczu.
Do południa, średni dystans, przy lekkim zachodnim wietrze. Nie wiem dlaczego, ale zawsze GPS pokazuje niższe wartości niż licznik rowerowy. Dane na blogu z licznika.
Niedzielny poranek przywitał nas burzowo więc jak tylko się rozjaśniło, wskoczyłem na rower aby skorzystać z okazji. Pierwsze kilometry jeszcze w delikatnym deszczu i niestety pod wiatr, który czasami dawał się we znaki. Szczególnie na nie osłoniętej prostej pomiędzy Ocicami a Nowogrodźcem. Na horyzoncie jeszcze chmury deszczowe. Rzeka Kwisa. A to już prosta za Osieczowem w kierunku na Bolesławiec. Tu wiatr wiał już w plecy, ale w terenie leśnym nie był już tak bardzo odczuwalny... ...i cała trasa, GPS zaskoczył dopiero po 3 km, pewnie przez pochmurne niebo. Końcówka trasy znów pod wiatr i w delikatnym deszczu. Teren lekko zalesiony więc nie było tak źle, jedynie pomiędzy Wartowicami a Starymi Jaroszowicami otwarta przestrzeń i znów trzeba było się lekko napocić.
Niedzielne przedpołudnie, pogoda słoneczna, lekki zachodni wiatr, pora wypróbować nowe szosowe opony. Początek trasy lekko pod wiatr, ale już widać, że średnia prędkość roweru się zwiększyła. Gdzieś w okolicach Ocic... ...i Rakowice Małe... ...cała trasa. Wymiana opon na szosowe poprawiła średnią prędkość roweru o jakieś 3-4 km/h. Niestety szutry raczej odpadają. Na szczęście w garażu leży zapasowy komplet kół z szerszymi oponami w razie "W". Przed wyjazdem zapomniałem zmienić ustawienia licznika dla nowych opon i mnie oszukał. Na liczniku rowerowym miałem przejechane 52 km a według GPS 49,25. Do pięćdziesiątki zabrakło 0,75 km. Następnym razem nadrobimy.
Krótki telefon, szybkie decyzje i przedpołudniową trasę jadę z Nahtah. Po drodze gadu, gadu i nie wiadomo kiedy minęła spora część drogi. Tempo w miarę szybkie, teren miejscami pagórkowaty, więc przy wytrawnym bikerze musiałem się trochę napocić. Trasa w większości przez spokojne okolice w towarzystwie i nie wiadomo kiedy stuknęło ponad 60 km.